niedziela, 20 listopada 2011

Conan

Obejrzałem Conana w najnowszej wersji.
Nie przekonał mnie. Trudno uniknąć porównań do Arnolda w najlepszych latach. Jason Momoa (gwiazdka Sonecznego patrolu i serialu Stargate) jest na oko dwa razy mniejszy. Może trochę lepiej się porusza, ale nie przekonuję mnie jako barbarzyńca. Film też raczej bez rewelacji - historia prosta, ale się nie klei, kilka ładnych krajobrazów, nieco nagich kobiet, sporo krwi. Głowny antagonista grany przez Stephena Langa (który ostatnio ma podobne do siebie role - wcześniej w Avatarze, teraz w serialu Terra Nova) wyraźnie nie potrafi posługiwać się bronią biała i nadrabia miną. No i ta do cna zła czarownica w czerwonych butach na obcasie. Fryzura zerżnięta z Diuny Davida Lyncha, a pazurki z serii o Freddym Krugerze. Ogólnie męczący film bez większych ambicji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz