Podobno scenariusz filmu "Dallas Buyers Club" 20 lat czekał na realizację. W końcu kilka mniej znanych wytwórni uzbierało trochę kasy i popchnęło sprawę. Dzięki temu mamy okazję poznać historię początków AIDS na kontynencie amerykańskim. I dzięki temu również Matthew McConaughey i Jared Leto zgarnęli w tym roku Oscary za najlepsze role pierwszo i drugoplanowe. Zasłużenie trzeba przyznać. A przy okazji jeszcze charakteryzatorzy, chociaż czy w tym przypadku również nie było lepszych to trudno mi ocenić.
Film opowiada historię Rona Woodroofa - elektryka z Teksasu, który w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku dowiaduje się, że jest chory na AIDS i zostało mu 30 dni na uporządkowanie swoich spraw. Był to czas gdy o tej chorobie jeszcze niewiele wiedziano, ale już koncerny farmaceutyczne próbowały zarobić proponując najdroższą jak na owe czasy kurację lekiem AZT, który jak się okazało pomagał tylko jego producentowi. A jednocześnie prawo USA (zapewne pod wpływem koncernów) nie pozwala na stosowanie innych środków, nawet sprawdzonych w innych państwach, ale nie dopuszczonych do używania przez amerykańską agencję d/s żywności i leków na terenie Stanów. Więc święta amerykańska wolność człowieka zostaje ograniczona i nie ma on prawa wyboru sposobu leczenia.
Woodroof był jednym z prekursorów Buyers Clubów - instytucji, które próbowały obejść prawo oferując środki sprowadzane m.in. z Meksyku, Japonii, krajów europejskich członkom klubu za darmo, chociaż samo członkostwo w klubie było płatne. Wszystkie oferowane środki sprawdzał na sobie, a fakt, że przeżył 2557 dni zamiast przewidywanych 30 był dla klubu dobrą reklamą.
Obserwujemy w tej nieśpiesznie toczącej się historii walkę człowieka z kurczącym się czasem, jaki mu pozostał, oswajanie śmierci. Walkę o godność przy wykluczeniu ze środowiska, bo przecież "AIDS to choroba zboczeńców i pedałów". Widzimy zmiany jakie zachodzą w postrzeganiu świata, szczególnie podejście do homoseksualistów na przykładzie wspólnika (w tej roli wyśmienity Jared Leto). I w końcu walkę człowieka z systemem, który to system biznes przedkłada nad ludzkie potrzeby.
Nie jest to film rozrywkowy, ale zapada w pamięć. Mimo nieco chaotycznego scenariusza zadaje poważne pytania, a wyśmienicie nakreślone sylwetki oraz świadomość, że to prawdziwa historia nadają mu sporej głębi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz