niedziela, 3 stycznia 2021

Dzieci Chandlera

 Erle Stanley Gardner to amerykański adwokat, który swoje doświadczenia przekuwał w powieści. W ponad osiemdziesięciu z nich bohaterem jest jego najbardziej znana postać - prywatny detektyw, a później prawnik Perry Mason. Na popularność tej postaci wpłynęły również hollywoodzkie produkcje z lat 30tych, słuchowiska radiowe oraz realizowane od lat 50tych aż do 90tych seriale. W 2016 roku HBO postanowiło zmierzyć się z tym ostatnim medium. Zatrudnili gościa, który wcześniej zrobił dla nich "True detective", oraz wstępnie do głównej roli Roberta Downeya juniora. Ostatecznie okazało się, że Downeya zastąpi Walijczyk Matthew Rhys, podczas gdy ten pierwszy (chyba z małżonką) będzie producentem. Moim zdaniem zmiana wyszła serialowi na dobre. Do obsady dołączył jak zwykle niesamowity John Lithgow, jeden podstarzały Terminator oraz parę twarzy znanych mi z "Boardwalk Empire". Mieszanka kryminału, powieści detektywistycznej i dramatu sądowego, w tle religia, segregacja rasowa, prohibicja. No i udało się. Serial wyszedł soczysty, dopracowany do najmniejszych szczegółów, świetnie zagrany i zrealizowany z rozmachem wręcz hollywoodzkim. HBO jednak seriale potrafi robić na takim poziomie, do którego Netflix mimo olbrzymich budżetów jeszcze nie dotarł. Już zapowiedziano drugą serię. Czekam z niecierpliwością, w końcu materiału książkowego jest pod dostatkiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz