To już trzeci sezon Jacka Ryana. Niestety widać, że Michael Bay jako producent mocno dochodzi do głosu. Jest większy budżet, świetne lokacje, rozmach, ale też jak to u Baya, logika schodzi na czwarty plan. Z kilku tylko przykładów wymienię:
- amerykańskich komandosów na tajnej operacji w rosyjskim mieście, którzy wzywają sobie Black Hawka jak taksówkę.
- czeską prezydent, która incognito udaje się do Rosji a następnie z własnej inicjatywy wkrada się do Kremla podziemnymi kanałami (które są świetnie utrzymane i oświetlone), żeby spotkać się z rosyjskim prezydentem bez uprzedzania jego ani jego ochrony.
- Jacka Ryana, który biegnie z plecakiem przez las z Moskwy przez Estonię nad Bałtyk
- agenta Greera, który w Moskwie wtapia się w tłum jakby nie był dwustukilogramowym Afroamerykaninem
- tego samego agenta, który z legitymacją CIA może przekroczyć wszystkie blokady i posterunki czeskiej policji
Jack Ryan z analityka stał się amerykańskim superagentem na pierwszej linii działań, a możliwościami przebija nawet agenta Jej Królewskiej Mości. Intelekt boli, szkoda czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz