To byłby niezły film, gdyby Luc Besson i jego współpracownicy nie stworzyli już dwóch tuzinów podobnych. Patent się sprawdził i jest z powodzeniem eksploatowany. Reżyseruje co prawda Olivier Megaton, ale za scenariusz i produkcję odpowiada Besson. Historia prosta, montaż dynamiczny, muzyka próbująca przywołać klimat Leona Zawodowca - rozrywkowe kino na jedno obejrzenie. W filmie błyszczy Zoe Saldana. Ta dziewczyna oprócz charakterystycznego głosu ma niesamowite umiejętności poruszania się. Niby chudzinka z symbolicznym biustem, powinna być raczej rachityczna, ale nie, ale nie.... Docenił to już wcześniej Cameron obsadzając ją w jednej z głównych ról Avatarze. Trzeba przyznać, że w Colombianie bardzo się stara i jest to chyba najlepsza strona tego filmu.
W tle pochodzący z Nowej Zelandii Cliff Curtis, który dzięki swej maoryskiej urodzie dostaje często role rasowe - od indian, przez arabów do zmutowanych chińczyków. Tym razem trafiło mu grać rdzennego mieszkańca Kolumbii.
Stróże prawa w filmie są beznadziejni. Wykorzystują zaawansowane komputerowe metody rozpoznawania osób po kształcie dłoni, a nie zadają sobie trudu zbadania miejsca przestępstwa na okoliczność odcisków palców. To by było za proste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz